"abyście poznali i wiedzieli, że Ojciec jest we Mnie, a Ja w Ojcu".
Niekiedy skarżymy się na trud modlitwy, na trud trwania w ciszy przed Bogiem i w ogóle trud w nawiązywaniu z Nim osobistej relacji.Przyczyn może być tyle ile konkretnych ludzi.Ale jedną z nich, która się nagminnie powtarza,jest skupianie się w modlitwie na sobie.
A jak przenieść to skupienie na Jezusa? Potrzeba przyjmować Go dokładnie w tej samej zasadzie relacji, co drugiego człowieka.Czyli pozwolić drugiemu człowiekowi być najpierw Sobą.Pozwolić mu zaistnieć z jego historią życia i z jego wszystkimi tajemnicami serca,które są dla niego ważne i o których chce nam powiedzieć.
Przyjąć Jezusa w tym kluczu,aby mógł być Sobą, trzeba poprzez wszystkie Jego słowa, które o Sobie mówił.Śledząc życie Jezusa na kartach Nowego Testamentu, łatwo stwierdzić, że Jezus jest najbardziej Sobą, gdy jest Synem Ojca.Takim był, jest i zawsze będzie najszczęśliwszy na wieki .
Czasami wystarczy poprostu skupić się na Jego szczęściu w Ojcu i na szczęściu Ojca z powodu Syna.Uwielbiać Ich Tajemniczą jedność,dziękując pokornie w sercu, że zechcieli nas w te Miłość wpuścić.W Jezusie i przez Niego, mocą Ich Świętego Ducha nie jesteśmy obok,ale wewnątrz!
Za cenę ogromną!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz